Bo Rzymu nigdy dość cz. 2

Ostatnio próbowałam udowodnić niedowiarkom, że Rzym nigdy się nie nudzi. Dziś podejmę kolejną próbę i przedstawię „dowody” na potwierdzenie mojej teorii 😉 . Powiem nawet więcej – Wieczne Miasto nie tylko nie jest w stanie mnie znudzić, ale za każdym razem mam poczucie pewnego niedosytu, chcę jeszcze więcej i strasznie żałuję, że czas mojej wizyty dobiega końca. Poprzednio skupiłam się na miejscach, które już były mi znane. Dziś opowiem o kilku nowościach, których nie udało mi się zobaczyć lub doświadczyć wcześniej. Niektóre z nich to miejsca oczywiste, ale jak już się zdążyliście zorientować, nie jestem fanką sformułowań typu „koniecznie trzeba zobaczyć…”, „obowiązkowo, musisz iść…”, „nie można pominąć…”. Uważam, że owszem można pominąć, nie trzeba zobaczyć wszystkiego, co doradzają inni miłośnicy i nie ma obo...