Spacerem po Rzymie - cz. 1

Nie jest tajemnicą i pewnie wszyscy zdążyliście się już zorientować, że uwielbiam Rzym – powolne spacery ulicami, choćby szybkie „odwiedziny” w doskonale znanych mi miejscach, czy pewne rytuały, które powtarzam za każdym razem, kiedy tu przyjadę. Jednym z takich rytuałów jest śniadanie na Piazza dell’Esquilino, z tyłu Bazyliki Santa Maria Maggiore. Zwykle kupuję dwa cornetti (jeden z kremem, drugi z nutellą) i siadam na niskim murku, tak żeby mieć na oku kościół i stojący na środku placu obelisk. Jem nie spiesząc się i obserwuję mijających mnie ludzi – Rzymian powoli zmierzających w nieznanym mi kierunku (do pracy? na spotkanie? – mogę tylko snuć domysły), turystów przemykających w stronę fasady bazyliki, żeby ją zobaczyć i podróżnych z walizkami idących w stronę dworca Termini. Czasem ktoś przysiądzie obok, bywa nawet, że zagai rozmowę. Najczęściej jednak siedzę tylko w towarzystwie tego pięknego kościoła, zwanego także Bazyliką Matki...