Agrigento - w Dolinie Świątyń


Kiedy pada nazwa Agrigento, z pewnością wszystkim fanom zwiedzania starożytnych ruin przyspiesza puls. Tak samo było ze mną, bo jak doskonale wiecie, jestem wielbicielką wszystkiego, co bardzo, bardzo stare.




Podczas przygotowywania się do wakacyjnych wojaży i przeglądania przewodnika, od razu wpisałam Agrigento na swoją listę. Nie tylko przez jego główną atrakcję- Valle dei Templi (Dolina Świątyń). Samo miasteczko też wydało mi się ciekawe i warte odwiedzenia. Założone przez osadników grackich jako Akragas, zdobyte przez Rzymian stało się Agrigentum, po najazdach barbarzyńców, panowaniu Arabów, którzy nazywali miasto Kerkent (lub Gergent), Normanowie nadali mu nazwę Girgenti, od 1927 r., kiedy Benito Mussolini przywrócił wszystkim włoskim miastom nazwy z czasów cesarstwa rzymskiego, mamy do czynienia ze współczesnym Agrigento. Sami widzicie, że wiele to mówi o bogatej i burzliwej historii miasteczka, a tym samym czyni je bardzo interesującym.




Byłam pewna, że jeśli wszystko dobrze zorganizuję, zdążę zarówno zobaczyć starożytne ruiny, jak i uliczkami Agrigento. Podróż pociągiem z Palermo zajmuje około dwóch godzin, więc chcąc zobaczyć jak najwięcej i wrócić do stolicy jeszcze tego samego dnia, trzeba wybrać wczesne połączenie. Najpierw zdecydowałam się pojechać do Doliny Świątyń, bo nie ukrywam, że na tym właśnie najbardziej mi zależało. Do celu dowiezie Was autobus nr 1 lub 2, który zatrzymuje się przy dworcu kolejowym, a bilet można kupić u kierowcy, albo w dobrze Wam znanej Tabaccheria. Zgodnie z sugestią zawartą w przewodniku, wysiadłam przy bramie obok Świątyni Junony, położonej w najwyższym punkcie i ustawiłam się w kolejce do kas. Ponieważ była to połowa sierpnia, czyli pełnia sezonu urlopowego, bilet udało mi się kupić dopiero po 30 minutach czekania. Zdecydowałam się na bilet obejmujący tylko świątynie, bez ogrodów i muzeum (informacje o biletach i ich cenach znajdziecie tutaj: https://www.lavalledeitempli.it ) Jeśli wybierzecie się tutaj w miesiącach letnich, nie zapomnijcie o wodzie, kremie z filtrem i nakryciu głowy. Na terenie parku, cały czas będziecie narażeni na działanie słońca, ciężko znaleźć tutaj choćby niewielki zacieniony skrawek ziemi, a jeśli taki już się pojawi na horyzoncie, nikłe szanse, że ktoś nie odkrył go już przed Wami 😉. Znajdziecie tam też liczne krany z wodą niezdatną do picia, którą możecie się ochłodzić, a obok nich takie, gdzie będziecie mogli napełnić opróżnione już butelki. Warto pamiętać o pewnych, podstawowych zasadach i zabezpieczyć się, żeby później nie tracić wakacji na wizyty u lekarza 😊.

Obszar parku położony jest w miejscu bardzo nasłonecznionym

Valle dei Templi położona jest na ogromnym obszarze rozciągającym się na południe od współczesnego Agrigento i jest pozostałością po założonym w 581 r. p.n.e., przez osadników przybyłych z Krety i Rodos centrum religijnego Akragas. Większość świątyń pochodzi z V wieku p.n.e. Są one bardzo dobrze zachowane i zachwycają swoimi rozmiarami. Tuf wapienny, z którego zostały zbudowane, przybiera różne barwy w zależności od pory dnia i roku, a nawet od warunków meteorologicznych.
Kiedy już udało mi się wejść na teren parku, pierwsza na mojej drodze stanęła Świątynia Junony (Tempio di Giunone), doskonale widoczna już od wejścia, zbudowana na planie prostokąta, w stylu doryckim. Można znaleźć w niej pozostałości ołtarza, a niektóre bloki noszą ślady po ogniu podłożonym przez Kartagińczyków w 406 r. p.n.e. Idąc dalej w dół, po lewej stronie można podziwiać zachowane fragmenty murów otaczających teren dzisiejszego parku oraz grobowce w kamiennych niszach. Tutaj też rozciąga się Giardino dei Giusti del Mondo, czyli Ogród Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.






Świątynia Junony


Pozostałości murów


Giardino dei Giusti




Pozostałości dawnych grobowców


Dalej, idąc wzdłuż Via Sacra, po lewej stronie ujrzycie Świątynię Zgody (Tempio della Concordia), największą i najlepiej zachowaną świątynię dorycką na całej Sycylii. Nie sposób jej przeoczyć, podobnie jak znajdującą się przed nią rzeźbę „Ikar”, dłuta mistrza Igora Mitoraja. Kolejna świątynia to Świątynia Heraklesa (Tempio di Ercole), z której do dziś zachował się tylko rząd kolumn, ale stojąc z boku, kiedy dobrze się przyjrzymy i uruchomimy wyobraźnię, łatwo można zobaczyć, jak olbrzymie były jej rozmiary. Przechodząc kładką nad ulicą przecinającą dolinę, trafiamy na ruiny Świątyni Jowisza Olimpijskiego, z której pozostał jedynie jeden z telamonów podtrzymujących jej górną część. Zapewne większość pasjonatów starożytności, zauważyła, że w nazwach świątyń użyte zostały rzymskie odpowiedniki imion poszczególnych bogów i herosów. Jak to? Greckie zabytki i rzymskie nazwy? Otóż poszczególne świątynie zostały nazwane dopiero kilkaset lat temu, nie są one oryginalnymi nazwami, ale przyznacie, że biorąc pod uwagę bogatą historię Agrigento oraz jego nazwę z czasów rzymskich, takie nazewnictwo zabytków stanowi idealny symbol i pasuje tutaj doskonale.




Świątynia Zgody i "Ikar" - dzieło Igora Mitoraja




Świątynia Heraklesa







Ruiny w drugiej części parku

Sporo czasu zajęło mi zajrzenie w każdy zakątek w tej części parku, ale powoli wróciłam pod górę, żeby poczekać na autobus tam, gdzie z niego wysiadłam. Wypytałam wszystkich sprzedawców pamiątek, gdzie zatrzymuje się autobus, który zabierze mnie do miasta. Wszyscy zgodnie odpowiadali: „Pod drzewem” i wskazywali na miejsce, które zupełnie nie wyglądało jak przystanek autobusowy, ale skoro wszyscy kazali mi tam czekać, to czekałam. Po kilku godzinach spędzonych w pełnym słońcu, stanie w cieniu drzew, i podziwianie gaju oliwnego, a także podmuch wiatru na twarzy nie były wcale uciążliwe 😉. Czego chcieć więcej? Może właśnie autobusu, który nie pojawił się przez ponad godzinę i zmusił mnie do spaceru na dworzec. Kolejne 3 km marszu w sierpniowym słońcu. Musiałam podjąć to wyzwanie, jeśli chciałam jeszcze tego samego dnia wrócić do Palermo. Zanim dotarłam na miejsce, o zwiedzaniu miasteczka nie było już mowy. Cieszyłam się tylko z tego, że wybrałam taką, a nie inną kolejność zwiedzania i mogłam poznać choćby tę najdawniejszą część historii Agrigento. Na dalsze jej odkrywanie przyjdzie jeszcze czas, może nawet uda mi się połączyć je z wypadem na pobliskie Scala dei Turchi (Schody Turków), stanowiące atrakcję tej okolicy 😊.





Inne atrakcje oraz widoki rozciągające się z Valle dei Templi


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zorganizować tani wyjazd do Włoch?

Włochy okiem emigrantki - Marlena de Blasi

Jak nie odkrywać Włoch, czyli instrukcja obsługi Italii