"Typowi Włosi", czyli słów kilka o stereotypach
Często
słyszę lub czytam sformułowania „typowy Włoch” lub „typowa Włoszka”, po których
następuje cała litania cech, jakie rzekomo charakteryzują mieszkańców i
mieszkanki Italii. Wielokrotnie okazuje się, że takie opinie są powtarzanymi
stereotypami, które gdzieś się utarły i potrafią być bardzo krzywdzące. Oczywiście,
każdy z nas ma inne doświadczenia i inne obserwacje, i ja to szanuję i nie
neguję w żaden sposób, ale postanowiłam z kilkoma opiniami się „rozprawić” i
podzielić się tym, co samej udało mi się zaobserwować i doświadczyć.
1. Włosi
są bardzo rozkrzyczani, głośną mówią i dużo gestykulują.
OK. Z tym
akurat, nie sposób się nie zgodzić. Wystarczy wejść do pierwszego napotkanego
baru, gdzie wpadają biegnący do pracy Włosi, albo do restauracji, gdzie
wieczorową porą spożywają kolację, po męczącym dniu. Poziom decybeli może
dosłownie ogłuszyć. Gestykulacja też jest tutaj nie bez znaczenia. Zawsze
powtarzam, że jak czegoś nie powiem to dopokażę albo domacham 😉.
Jednak ostrożnie z tym machaniem, bo każdy gest ma swoje znaczenie i dobrze
zapoznać się z nimi przed wyjazdem, żeby nie strzelić gafy. Głupio zaliczyć
wpadkę, zanim w ogóle zdąży się otworzyć usta😉.
2. Włosi
i Włoszki są bardzo eleganccy i przywiązują dużą wagę do wyglądu.
Wielokrotnie
powtarzane opinie dotyczą stylu i wyglądu mieszkańców Italii. Zgodnie z tymi
rewelacjami wszyscy Włosi i Włoszki są bardzo eleganccy, że poczucie stylu i
dobry smak wyssali z mlekiem matki, a nawet, że żadna szanująca się Włoszka nie
wyjdzie z domu bez makijażu, eleganckiej kreacji i butów na obcasach. I tak
czasem się zastanawiam, idąc włoskimi ulicami, czy większość mijanych osób to
turyści 😉. Oczywiście spotykam panów w elegancko
skrojonych garniturach i butach wypolerowanych na wysoki połysk oraz kobiety w
pięknych kostiumach czy sukienkach z torebkami od najlepszych projektantów, ale
uwierzcie, nie wszyscy wyglądają jak wyjęci z czasopisma modowego. Większość
ludzi wygląda całkiem „normalnie”, czyli nie różnią za bardzo od naszych
rodaków. Nie mam tutaj oczywiście na myśli, że wyglądają źle, tylko drogie Panie
i Panowie, nie dążmy za wszelką cenę do włoskiego ideału. Też potrafimy się dobrze
ubrać i wyglądać, i tak naprawdę w niczym nie różnimy się od Włochów, doceńmy
się trochę bardziej 😊.
3. Wszyscy
Włosi to podrywacze.
Moje ukochane
stwierdzenie. Zawsze przed wyjazdem solo słyszę dobre rady w stylu: ”Jedziesz
tam sama, uważaj na tych Włochów, to tacy podrywacze, żadnej nie przepuszczą.
Wykorzysta taki jeden z drugim turystkę i szukaj wiatru w polu”. Nie macie pojęcia jak bardzo (delikatnie
mówiąc), wkurzają mnie takie opinie, dodatkowo wygłaszane z miną i tonem największego
znawcy. Wiecie, co myślę? Po pierwsze – wykorzysta na tyle, na ile turystka
sobie pozwoli. Taka brutalna prawda. Do tej gry trzeba dwojga 😉.
Wielokrotnie miałam zaproszenie na kawę, grzecznie odmawiałam i nie było
najmniejszego problemu. Po drugie, naprawdę pewność siebie i odwaga, żeby
zaczepić obcą kobietę nie jest cechą sprzężoną z narodowością. Przecież takich pewnych
siebie facetów, można spotkać wszędzie, w Polsce też można na takiego trafić i
niejednokrotnie usłyszeć bardziej niewybredne teksty, które nie mają nic
wspólnego z kulturalną rozmową.
4. Włoch
z południa i Włoch z północy to dwie zupełnie różne bajki.
Tak, podobnie
jak sąsiad z parteru i sąsiad z pierwszego piętra. To tak jak stereotypowe
opinie powtarzane na temat mieszkańców poszczególnych regionów. Ile naczytałam
się o toskańczykach, że są cudowni, pomocni, otwarci, kontaktowi, ciekawi
nowopoznanych ludzi. Potwierdzam, po wielu przygodach, które do tej krainy
zraziłyby mnie całkowicie, to właśnie dzięki ludziom, których spotkałam w
ciężkich sytuacjach, pobyt w Pizie nie jest jednym wielkim złym wspomnieniem. Z
kolei mieszkańcy Umbrii mieli być zdystansowani, podejrzliwi wobec obcych i
małomówni. Chyba nie w tej Umbrii byłam 😉. To tutaj spotkałam najsympatyczniejszych i najbardziej
pomocnych ludzi i w dodatku bardzo rozmownych i kontaktowych – Marco, który podwiózł
mnie do hostelu i pokazał Perugię, sprzedawca w sklepie, który witał się ze
mną: „Ciao Polonia” czy wreszcie samotny emeryt, który z chęcią rozmawiał ze
mną o sytuacji w Polsce i opowiedział mi kilka historii ze swojego życia.
Wszyscy zaprzeczyli stereotypowi wyniosłego i niedostępnego umbryjczyka. Charakter,
otwartość i chęć niesienia pomocy nie zależą od tego, czy mieszka się na
północy, czy na południu kraju.
Komentarze
Prześlij komentarz