Mój sposób na Neapol cz. 1
Ostatnio
napisałam Wam kilka słów o Neapolu. Ograniczyłam się jednak do krótkiego wstępu
i przedstawienia Wam miasta i mojego sposobu na jego odkrywanie. Po długim
zastanawianiu się jak podejść do tematu przyszedł wreszcie czas na opowiedzenie
o swoich wrażeniach z pobytu w Neapolu i opisaniu tego co udało mi się
zobaczyć. Tak jak wspominałam wcześniej, nie mam na celu nikogo do niczego
przekonywać – jesteśmy różni, mamy różne gusta i oczekiwania i to jest super.
Zapraszam Was zatem na wirtualną podróż do stolicy Kampanii.
W Neapolu
wylądowałam wcześnie rano, co wiązało się oczywiście z wczesną pobudką i długim
oczekiwaniem na lotnisku. Znam siebie bardzo dobrze i wiedziałam, że po ciężkim
poranku nie ma sensu intensywne zwiedzanie, więc plan był prosty – niespieszny
spacer i zapoznanie się z miastem. Pierwsze wrażenie robi się tylko raz i nie
chciałam, żeby moja opinia była niesprawiedliwa, bo byłam zmęczona czy zła, bo
nie wypiłam dobrej kawy i biegałam od muzeum do muzeum😉.
Poza tym swój pobyt w Neapolu zaplanowałam aż na 10 dni, więc nie było
konieczności zobaczenia wszystkiego od razu. Nocleg zarezerwowałam w okolicach
dworca kolejowego, chociaż czytałam wiele opinii, że nie jest to najlepszy
wybór, mimo wszystko kiedy planuje się zwiedzać miasteczka w regionie, jest to
bardzo dobra lokalizacja, ze względów organizacyjnych. Z właścicielem pensjonatu
byłam w kontakcie od samego początku, od chwili dokonania rezerwacji, w związku
z czym nie czułam się w mieście ani trochę obco i dzięki jego wskazówkom
dotarłam na miejsce bez żadnego problemu. Oczywiście nie obyło się bez dość
zabawnych przygód – nie spodziewałam
się, że winda w budynku za swoje „usługi” pobiera opłatę w wysokości 10 centów,
dzień dobroci ma tylko w weekendy (warto
zapamiętać, zanim zdenerwujecie się, że winda się popsuła i nie chce Was
zawieźć pod drzwi mieszkania, ona po prostu nie „pracuje” za darmo 😉)
. Ze względu na ruch uliczny i korki, niestety właścicielowi nie udało się
dotrzeć na miejsce, żeby odebrać ode mnie bagaż, ale bez problemu przyjął go
przesympatyczny portier i przy popołudniowym zameldowaniu, walizka czekała na
mnie w pokoju. Dobrego śniadania też nie musiałam szukać daleko – w kamienicy
był niewielki bar, gdzie szybko wypiłam swoje pierwsze cappuccino i zjadłam
wyborne cornetto, po którym mogłam wyruszać dalej. Oczywiście później wracałam
tu codziennie na poranną kawę, a przemiły Daniele bez pytania serwował
cappuccino z cornetto all’amarena (rogalik nadziewany kremem i wiśnią).
![]() |
Bardzo szybko znalazłam idealne miejsce na codzienne śniadania |
Przyznam, że
przed przyjazdem miałam lekkie obawy, zastanawiałam się jakie wrażenie zrobi na
mnie Neapol i jego mieszkańcy. Przed przyjazdem wiele się nasłuchałam o tym,
jakie to miasto jest brzydkie i w ogóle to tylko jedzenie tam jest dobre. Każdy
ma prawo do swojej opinii, więc zdecydowałam, że sama wyrobię sobie swoją i
dziś cieszę się, że nie sugerowałam cudzymi osądami. Tak jak pisałam – pierwsze
wrażenie robi się tylko raz, a dzięki ludziom, których spotkałam na początku
swojej neapolitańskiej przygody, było ono bardzo dobre. Neapolitańczycy od
samego początku sprawili, że czułam się w mieście bardzo dobrze i bezpiecznie.
Z pozytywnym nastawieniem, mogłam ruszać ulicami i dać się porwać przez
wszechobecny gwar. Szłam przed siebie, rozglądając się z zaciekawieniem. Dość
szybko znalazłam się przy Castel Nuovo (Maschio Angioino) – od razu
zrozumiałam, dlaczego mówi się, że Neapol to miasto kontrastów. Nie sposób było
nie dostrzec ich gołym okiem – oto stałam przed średniowiecznym zamkiem,
dookoła mnie tętniła życiem olbrzymia metropolia, a w tle widziałam nowoczesny
port. A miałam się przekonać, że to tylko wierzchołek i czeka na mnie jeszcze
więcej takich pozornie niepasujących do siebie elementów, które świadczą o
fenomenie stolicy Kampanii.
![]() |
Castel Nuovo - w tle port i nowoczesne, pełne ruchu miasto |
Przechodząc
przez Piazza del Plebiscito miałam ochotę złamać swój pierwotny zamiar i zacząć
intensywne zwiedzanie. Powstrzymałam się jednak, ale zatrzymałam na chwilę, bo
plac robi ogromne wrażenie i nie mogłam doczekać się, żeby wrócić tu wieczorem.
I szybko skierowałam się w kierunku promenady, bo tak naprawdę jak najszybciej
chciałam zobaczyć widok, który wszyscy znamy z pocztówek i przewodników - Zatokę Neapolitańską, za którą widać
zabudowania nowoczesnego miasta, a nad wszystkim góruje olbrzymi Wezuwiusz. Akurat był dość
kapryśny i nie za bardzo chciał się pokazać, ukrył się za chmurami i nie
pozostało mi nic innego jak tylko poczekać na lepszy moment i pójść dalej,
minęłam kolejny charakterystyczny zamek – Castel dell’Ovo i skierowałam się w
kierunku Piazza dei Martiri, o którym czytałam w książkach z sagi „Genialna
Przyjaciółka” Eleny Ferrante, a
następnie elegancką Via Chiaia dotarłam znów na Piazza Trieste e Trento, gdzie
początek ma Via Toledo. Miałam jeszcze sporo czasu do umówionego spotkania z
właścicielem mieszkania, więc postanowiłam spacerować dalej i poszukać czegoś
do zjedzenia, bo od śniadania minęło już sporo czasu 😉.
Podczas dalszej przechadzki udało mi się zobaczyć z zewnątrz większość głównych
atrakcji opisywanych w przewodnikach, i pobłądzić wzdłuż gwarnych uliczek razem
z tłumem. Wiedziałam już, że będę
musiała się dobrze zastanowić, co chcę zobaczyć, a co powinnam zostawić sobie
na następne wizyty, bo co do tego, że do nich dojdzie nie miałam żadnych
wątpliwości. Od ilości zabytków, zapachów, kolorów i atmosfery, jaka panowała
dookoła dosłownie kręciło mi się w głowie. Późniejszy, wieczorny spacer tą samą
trasą utwierdził mnie w pierwszym wrażeniu i zobaczyłam miasto w innej
odsłonie, która także bardzo mi się spodobała. Wiedziałam, że nie będę się
tutaj nudzić i na pewno nie powiem, że w mieście nie ma nic ciekawego.
![]() |
Kapryśny Wezuwiusz - tego dnia nie miał ochoty na zdjęcia |
![]() |
Pierwszy spacer po Neapolu - od razu wiadomo, że w tym mieście nie można się nudzić |
W kolejnych
postach opowiem więcej o miejscach, które zwiedziłam, także o tych, o których
wspomniałam wcześniej, bo niemożliwym jest zrobić to w jednym tekście. Tak jak
pisałam na początku – szukałam swojego własnego sposobu na Neapol i tak samo chcę
przedstawić miasto Wam, być może dzięki temu zrozumiecie moje odczucia, nawet
jeśli część z Was pewnie ich nie podziela.
![]() |
Wieczorny Neapol |
Komentarze
Prześlij komentarz