Mówi się, że
najlepsze rzeczy w życiu zdarzają się, kiedy ich nie planujemy. Nie do końca przez przypadek, ale bez większego
starania z naszej strony. Mnie też zdarza się odkryć najpiękniejsze perełki w
Italii w sposób nieprzewidziany żadnym planem. Właśnie w ten sposób udało mi
się zobaczyć dwa znane miasteczka w Umbrii – Norcię i Cascię.
 |
Cascia - widok na miasto |
Pierwsze z
nich – Norcia kojarząca się z truflami i produkcją wędlin, których zapach unosi
się dosłownie wszędzie, jest miastem rodzinnym św. Benedykta. To właśnie jego
pomnik stoi na głównym placu, który także nosi imię świętego. Do miasteczka
zabrali mnie znajomi, ale nie miałam szczęścia zwiedzić jego głównych atrakcji
– miesiąc wcześniej te okolice nawiedziło straszne w skutkach, trzęsienie ziemi
i większość obiektów zagrodzona była barierkami i taśmą, a dookoła kręcili się
pracownicy służb porządkowych. Pamiętam, że bardzo wstrząsnął mną widok
rozłożonych namiotów, w których spali mieszkańcy miasta, poszkodowani przez
niszczycielskie siły natury. Przechadzając
się uliczkami, zauważyłam, że mieszkańcy bardzo starali się, żeby życie
w Norcii toczyło się normalnie, tak
jakby nic się nie wydarzyło. Starsi mieszkańcy powoli spacerowali lub
siedzieli z sąsiadami pod domem i wymieniali się najnowszymi informacjami.
Czułam na sobie ich czujny wzrok, nie
umknęło im, że po mieście kręcą się jacyś „obcy” 😉.
Biorąc pod uwagę okoliczności, długo w Norcii nie zabawiliśmy.
To jednak nie
był koniec nieszczęść, jakie dotknęły miasto. Niewiele ponad miesiąc po moim
spacerze wzdłuż cichych uliczek, Norcia ucierpiała jeszcze bardziej. W
październiku miało miejsce kolejne trzęsienie ziemi, w wyniku którego
zniszczeniu uległa Bazylika św. Benedykta. Pamiętam, że z zapartym tchem oglądałam serwisy
informacyjne. Dziwne uczucie, widzieć zrujnowane miasto, które niedawno
oglądało się na własne oczy, ludzi biegających w popłochu wśród unoszącego się
pyłu. Przed kamerą wypowiadał się młody ksiądz – doskonale zapamiętałam tę
twarz ze swojej wizyty w Norcii, ten sam duchowny kręcił się wtedy po placu św.
Benedykta. Ulżyło mi, że nikt nie zginął w
tej katastrofie, ale zrobiło mi
się żal ludzi, którzy zimę
musieli spędzić pod namiotami. Z tego, co wiem, to niewielkie miasto nadal
próbuje podnieść się po tych nieszczęściach. Gdybyście byli w tych okolicach,
warto zajrzeć tam na chwilę i zaopatrzyć się w lokalne specjały. Z pewnością
pomoże to mieszkańcom w powrocie do ich dawnego życia.
 |
Piazza San Benedetto |
 |
Bazylika św. Benedykta - to ona najbardziej ucierpiała w październikowym trzęsieniu ziemi |
 |
Większość budynków otoczona była barierkami i taśmami |
 |
św. Benedykt (i panowie ze służb porządkowych) |
Drugie
miejsce, odkryte szczęśliwym zrządzeniem losu to Cascia, a konkretnie
znajdujące się tam Sanktuarium św. Rity
– patronki spraw beznadziejnych. Co roku, w dzień imienin św. Rity, czyli 22
maja, w Cascii trwa radosne święto – do miasta zjeżdżają pielgrzymi z różnych
stron świata (w tym także z Polski) i przywożą ze sobą róże, będące symbolem
świętej. Mogę sobie wyobrazić zapach tych kwiatów, zebranych w jednym miejscu,
w takiej ilości. Świętujący biorą udział w procesji z figurą św. Rity, podczas
której rozsypywane są płatki róż.
We wnętrzu
sanktuarium, wystawione na widok
publiczny jest zabalsamowane ciało jego patronki. Niestety, w środku kościoła
rozstawione były rusztowania i część świątyni nie była dostępna dla zwiedzających. Przez to nie
udało mi się zrobić zdjęcia pokazującego piękne, wielobarwne wnętrze
sanktuarium. Nie wiem, czy prowadzone prace miały związek z sierpniowym
trzęsieniem ziemi, ale wiem, że październikowe wstrząsy nie oszczędziły Cascii
– sanktuarium także ucierpiało, choć nie tak bardzo, jak Bazylika św. Benedykta
w Norcii i zostało otwarte ponownie na początku grudnia 2016 roku.
 |
Sanktuarium św. Rity na zewnątrz |
 |
Wnętrza sanktuarium - tyle udało mi się uchwycić "omijając" rozstawione rusztowania |
Dwa małe
miasteczka, których wcale nie planowałam zobaczyć, a trafiłam do nich
przypadkiem, dwoje świętych przyciągających tłumy pielgrzymów i straszne
zniszczenia spowodowane niepohamowanymi siłami natury. Jedno wiem na pewno –
Norcia i Cascia nie pozostawiły mnie obojętną, pomimo tego, że niewiele udało
mi się zobaczyć. Ciekawa jestem, jak pięknie musi tam być, kiedy życie toczy
się normalnie, a ich mieszkańcy mogą oddawać się codziennym zajęciom. Bardzo
kibicuję tym ludziom i mam nadzieję, że oba miasta jak najszybciej podźwigną
się po tych przykrych doświadczeniach. Bardzo chciałabym kiedyś przespacerować
się ulicami Norcii i Cascii i zobaczyć ich wszystkie ukryte i niedostępne przy
ostatniej wizycie skarby.
Komentarze
Prześlij komentarz