Smaki Sycylii - wschód
Mówi się, że kto
przyjeżdża na południe Włoch, płacze trzy razy: pierwszy – przyjeżdżając, drugi
– wyjeżdżając i trzeci – po powrocie do domu, kiedy się waży 😉.
Coś w tym jest, kuchnia Sycylii jest wyjątkowa, a tutejszych smaków próżno
szukać na półwyspie. Chcąc sobie oszczędzić tych popowrotowych łez, lepiej na
wagę nie wchodzić 😉.
Oczywiście
kuchnia, jaką serwuje się na Wyspie Słońca, jest tak samo zróżnicowana jak i
sama Sycylia. Oczywiście wszędzie można zjeść dania ze świeżymi owocami morza,
czy lody serwowane w brioche, granity czy cannoli. Jednak niektóre specjały
znacznie lepiej spróbować będąc na
wschodzie, a inne w zachodniej części. Dzisiaj skupię się na tym pierwszym,
czyli daniach, które miałam okazję zjeść, będąc w Katanii. Polecę też kilka
miejsc, gdzie sama spróbowałam lokalnych specjałów.
Co jada się w
Katanii i okolicach? Tutejszy przysmak to konina. Przyznam, że miałam opory
przed jego skosztowaniem. Jem mięso i może uznacie mnie za hipokrytkę, ale dla
mnie koń jak pies – przyjaciel, a przyjaciół się nie zjada 😉.
Na śniadanie Sycylijczycy jedzą granitę – mrożony deser na bazie kawy lub soków
owocowych, głównie z wszechobecnych na wyspie cytryn lub pomarańczy. W
przeciwieństwie do sorbetu, granita ma ziarnistą strukturę (stąd jej nazwa),
najczęściej zamawia się ją ze słodką bułeczką – brioche, którą łamie się na
kawałki i moczy w deserze. Najprawdopodobniej deser ten dotarł w te okolice
wraz z najazdem Arabów, a do jego wykonywania używano śniegu leżącego na
zboczach Etny. To właśnie na wschodzie jadłam zdecydowanie lepsze granity niż w
Palermo i okolicach. Największym odkryciem były dla mnie pistacje jako dodatek
do… dań wytrawnych. My znamy je głównie z deserów lub jako przekąskę. Tutaj
miałam okazję spróbować pasty, a nawet pizzy, w której ten składnik odgrywa
kluczową rolę.
Czas
na polecenia. Przez 6 dni trafiłam na jedno kiepskie miejsce, poza tym chętnie
podzielę się z Wami adresami, gdzie jadłam naprawdę smacznie i przede wszystkim
próbowałam dań lokalnej kuchni.
Granita, arancino (w Katanii nazywa się to arancino i ma kształt stożka) i cannolo - sycylijskie przysmaki |
Il Borgo di Federico
Piazza Federico di Svevia 100
Katania
To miejsce poleciła mi pani
na recepcji w hostelu, w którym się zatrzymałam. Oczywiście wypróbowałam je od
razu pierwszego dnia, bo rekomendacja miejscowych jest dla mnie najbardziej
wiarygodna. Nie zawiodłam się. W karcie było mnóstwo propozycji dań mięsnych,
głównie z koniny, która jak już wspominałam, jest tutejszym przysmakiem. Wegetarianie
nie obawiajcie się, Wy też znajdziecie tutaj coś dla siebie, bo w knajpce
serwuje się też dania bezmięsne. Ja skusiłam się na spaghetti alla pescatora,
czyli makaron z owocami morza i
pomidorami. Doskonale zdaję sobie sprawę, że Włochy to nie tylko pizza i pasta,
ale sami wiecie, w jakich godzinach i w jaki sposób jadają Włosi 😉.
Dla mnie typowa włoska kolacja to niestety za dużo, a talerz dobrej lokalnej
pasty czy pizza to porcja wystarczająca, którą mój żołądek jest w stanie znieść
o późnej porze 😉. Nie byłam w stanie spróbować już niczego
więcej, bo porcja była dość spora i na deser nie wystarczyło już miejsca. Przy
stoliku obok jakaś para zamówiła pizzę, przyznam, że wyglądała ona bardzo apetycznie, więc myślę, że miłośnicy
pizzy też wyszliby stąd zadowoleni. Dodatkowym atutem knajpki jest jej
lokalizacja, na tym samym placu stoi jedna z atrakcji miasta – Zamek Ursino. Ceny
dań w karcie są bardzo rozsądne, więc jak widzicie – same plusy. Jedyne czego
mi brakowało to klimatu włoskiej knajpki. Il Borgo di Federico jest dość sporą
restauracją, duża część stolików stoi na zewnątrz, ale późnym wieczorem
wszystkie się zapełniają i ciężko o wolne miejsce bez rezerwacji, co to znaczy,
że karmią tu bardzo dobrze, a to przecież najważniejsze.
Il Borgo di Federico - spaghetti alla pescatora |
Il Gambero Pazzo
Via Vela 1
Katania
To miejsce znalazłam sama,
chociaż po jednej z przygód z polecanym miejscem w Rzymie sceptycznie podchodzę
do internetowych rekomendacji, zwłaszcza do tych zamieszczonych na Trip
Advisor, postanowiłam wypróbować Szaloną Krewetkę (Gambero Pazzo). Okazało się,
że mieści się ona dokładnie naprzeciwko mojego hostelu. Pierwszego dnia nie
zwróciłam uwagi na dość wysokie schody przy kamienicy i to, co może się kryć za
drzwiami na ich szczycie. To był mój błąd. Szybko przejrzałam wywieszone menu i
zdecydowałam się na wejście do środka. Większość stolików była zarezerwowana i
już bałam się, że będę musiała szukać innego miejsca, ale znalazł się dla mnie
jeszcze jeden mały stolik, w niewielkim, klimatycznym lokalu. Karta dań nie
była za bardzo rozbudowana, ale to akurat duży plus, przynajmniej nie miałam problemu z wyborem. Codziennie też klienci restauracji
mają do wyboru dwa zestawy dnia w różnych cenach, z których jeden składa się głównie
z owoców morza. Znów zdecydowałam się na makaron alla pescatora, tym razem w
wersji linguine i też się nie zawiodłam. Jedzenie było pyszne. Jedyny minus –
ceny dość wysokie, w porównaniu z innymi sprawdzanymi lokalami, ale raz na
urlopie można zaszaleć 😉, a tutaj warto, bo wszystko było wyśmienite.
Il Gambero Pazzo - Linguine alla pescatora |
Tipico
Piazza Federico di Svevia 64
Katania
Tipico wpadło mi w oko,
kiedy pierwszego wieczoru obchodziłam plac dookoła w poszukiwaniu poleconej w
hostelu knajpki. Postanowiłam sobie, że pewnego wieczoru zajrzę i tutaj. Nazwa lokalu
wskazywała, że zjem tutaj lokalne przysmaki i nie pomyliłam się. Kiedy
wchodziłam, tuż po otwarciu, knajpka była jeszcze dość pusta, bo miejscowi
przychodzą na wieczorny posiłek później, ale w pewnym momencie zaczęli
przybywać tu stali bywalcy. Tym razem nie zdecydowałam się na nic z owocami morza, ale na makaron z…
pistacjami. Kiedy na stole przede mną stanął talerz z gorącymi farfalle
wymieszanymi właśnie z tymi orzechami i masłem, nie wyglądało to zbyt
zachęcająco, ale już po pierwszym kęsie wiedziałam, że pierwsze wrażenie było
mylne. Nie jestem w stanie opisać Wam tego smaku, bo czegoś podobnego dotąd nie
jadłam. Jeszcze zanim skończyłam, wiedziałam, że wrócę tu jeszcze spróbować
pizzy. Poszłam tam od razu następnego wieczoru, żeby spróbować pizzy z
Mozarellą, mortadellą i pistacjami. I znów się nie zawiodłam. Orzechy pasowały
do tego połączenia idealnie. Ceny w lokalu również są bardzo rozsądne, a
dodatkowym atutem jedzenia w tym miejscu jest piękny widok Zamku Ursino, podświetlonego
wieczorową porą 😉.
Tipico - Farfalle z pistacjami... |
...i pizza z pistacjami. |
Bam Bar
Via di Giovanni 43
Taormina
Gdzie jadłam najlepszą
granitę? Właśnie w Bam Bar w Taorminie. Na stolik tutaj czasem trzeba chwilkę
poczekać, ale mrożone desery podawane w lokalu warte są każdej minuty spędzonej
w kolejce. Do wyboru macie kilka smaków tego specjału, zarówno tych z dodatkiem
mleka, jak i bez. Migdał, jogurt, pomarańcza, truskawka, malina, kawa, to tylko
niektóre z nich. Ja próbowałam zestawu migdał z
truskawką, do tego obowiązkowa brioche, jeszcze ciepła, idealnie pasowała
do porządnie zmrożonej granity. Wystrój lokalu jest bardzo radosny, dominują tu
ciepłe słoneczne kolory i motywy owocowe. Właściciel lokalu, ku zdziwieniu
gości obsługuje ich nawet w języku polskim. I nie jest to tylko „Dzień dobry” i
„Dziękuję” 😉. Bam Bar to obok Teatru Greckiego obowiązkowe
miejsce do odwiedzenia, przy okazji zwiedzania Taorminy.
Najlepsza granita - w Bam Bar |
To by było na tyle jeśli chodzi o smaki wschodniej części Sycylii. O
kuchni z okolic Palermo opowiem Wam w jednym z kolejnych postów. Teraz już wiecie jakich potraw spróbować i gdzie macie gwarancję, że będą one świeże i smaczne.
Po przeczytaniu mam smaka na Włochy 😍
OdpowiedzUsuńTo trzeba zaspokoić ten apetyt 😉
UsuńSycylia jest pod tym względem wyjątkowa - kuchnia i ludzie tworzą tą wyspę. Ja jestem też zakochana w Bolonii. Byłam w tym roku na tydzień i chętnie wróciłabym tam, gdyby to było tylko możliwe. Czytałam na https://bolonia.pl/ wiele informacji o Bolonii, aby wiedzieć co warto zwiedzić, jednak miejsce samo przeszło moje oczekiwania. Z całego serca polecam każdemu tą destynację.
OdpowiedzUsuń